poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział I


Rozdział I
 
Świetnie! Kolejny dzień muszę spędzić w domu. Już od paru dni mam gorączkę ale dopiero jutro idę do lekarza. Mam tylko nadzieję, że dostanę jakieś świństwo, które mnie wyleczy. Weszłam na Twittera. Nic ciekawego tam nie znalazłam więc wylogowałam się i bez sensu surfowałam po internecie aż w końcu trafiłam na coś co przyciągnęło moją uwagę. Na jakimś fan page’u znalazłam artykuł o One Direction. To mój ulubiony zespół. Naprawdę nie wiem jak można nie kochać tych 5 wariatów. Tylko trzeba się przyzwyczaić, że czasem mają idiotyczne pomysły. Przykładem jest ten, o którym przed chwilą przeczytałam. Chłopcy na jednym z koncertów rozpięli koszulę Harry’emu, gdy ten śpiewał swoją kwestię. Fanki darły się wniebogłosy. Myślałam, że się popłaczę ze śmiechu, gdy oglądałam nagranie z tej sceny. Harry nie wiedział co ma zrobić więc po prostu trzymał ją jedną ręką, a drugą mikrofon. I dlaczego nie mogłam wtedy być na ich koncercie? Dlaczego w ogóle nie mogłam być na jakimkolwiek koncercie? To chyba oczywiste – nie stać mnie na bilet. No ale nie będę rozpaczać, przecież są ważniejsze rzeczy do opłacenia. Pójdę już spać i tak nie mam co robić, a jest po dziesiątej.
*następnego dnia*
Za jakąś godzinę mam wizytę u lekarza. Weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i w pośpiechu wysuszyłam włosy. Ubrałam się w jasne jeansy, biały T-shirt z napisem „Keep Calm and Call Batman” (Hhahaha… kocham tą koszulkę!) i moje cudne buty – czarne conversy. Były troszkę znoszone. Dobra, bardzo znoszone, bo mam je już trzy lata ale jakoś dało się w nich chodzić.
- Sue! Chodź, bo się spóźnimy! – krzyknęła mama, a ja szybo zbiegłam po schodach i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i po chwili już siedziałam na siedzeniu w samochodzie koło mamy. Ruszyłyśmy. Do lekarza nie było daleko. Po dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Przyjechałyśmy w samą porę, bo jak weszłyśmy do budynku pielęgniarka wyczytała moje nazwisko. Po kwadransie było już po wszystkim. Lekarz powiedział, że za tydzień powinnam się czuć lepiej. Zadowolone, że wreszcie dostałam antybiotyk wróciłyśmy do domu. Zmęczona weszłam do swojego pokoju i padłam na łóżko. Nie wiem jak to się stało ale po minucie już smacznie spałam.
***
Obudziłam się. Byłam wykończona. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Powoli wstałam. Zaczęło kręcić mi się w głowie, więc złapałam się ramy łóżka, żeby się nie przewrócić. Naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje. Ostrożnie zrobiłam jeden krok na przód i po chwili wszystko wróciło do normy. Trochę zdziwiona poszłam do łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Nie spiesząc się umyłam zęby i uczesałam włosy. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam tam dziewczynę o dużych oczach, które teraz wyglądały na jeszcze większe, i czarnych, gęstych włosach ale jakoś jej nie poznawałam. Coś było ze mną nie tak. Znów zaczęło kręcić mi się w głowie. Tym razem się przewróciłam i wokół mnie była już tylko ciemność. Zemdlałam.
***
-Nie powinniśmy jej teraz tego mówić – usłyszałam szept mamy ale miała jakiś zmieniony głos, jakby… płakała?
-A co chcesz zrobić? Czekać aż sama się dowie? Od kogo? Musi wiedzieć. – wyszeptał tata natarczywie. O co im chodzi? Czy oni mówią o mnie? Nic nie rozumiem. A tak w ogóle to gdzie ja jestem? Powolutku otworzyłam oczy. Super, jestem w szpitalu. Już chyba gorzej być nie może. Rodzice spojrzeli na mnie i uśmiechnęli się smutno.
-Cześć księżniczko. Jak się czujesz? – zapytał tata ostrożnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo nic mnie nie boli ale też nie tryskam energią. Jestem wykończona, nie mam siły podnieść ręki, a co dopiero usiąść. Rodzice wymienili spojrzenia.
-Skarbie… - zaczął tata –Ty… ty masz białaczkę… - wykrztusił w końcu, a mama zaczęła cicho szlochać. Nie wiedziałam co powiedzieć. Tata patrzył na mnie czujnie, jakbym zaraz miała zacząć wrzeszczeć, albo rzucać rzeczami po sali. A ja… A ja miałam mętlik w głowie. Białaczka?
Miałam tyle pytań, ale zamiast zacząć ich nimi bombardować pokiwałam tylko głową i cichutko zapytałam:
-Tato, czy ja umrę?

piątek, 22 lutego 2013

Parę słów od autorki :b

O mnie:
Jestem nastoletnią dziewczyną szukającą miejsca na opowiadania walające się na pulpicie mojego komputera >.< Wolę pozostać anonimowa ale zdradzę wam swoje imię: Aleksandra, ale skrót to nie Ola (tak jak wszyscy mnie nazywają) tylko Aleksa xd


O Sue:
Główną bohaterką tej opowieści jest Susane (Sue) Smith, 18 lat. Mieszka w Australii, a dokładniej w Sydney. Ma dość długie, czarne włosy i przenikliwe niebieskie oczy (podobne do koloru nieba w zimowy poranek) otoczone długimi rzęsami. Jest zabawna, naprawdę umie rozśmieszyć do łez. Ma ogromny talent do rysowania, jej specjalnością są portrety. Nie chcę wam zdradzić całej historii więc powiem tylko tyle, że ta dziewczyna do swoich ostatnich chwilach goni za marzeniami.

I to chyba tyle! Proszę o liczne komentarze, dopiero się uczę więc krytyka mi nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie - pomoże mi

Do zobaczenia w Rozdziale I !!! <33